niedziela, 13 marca 2011

Wena czy dłubanie?

W zasadzie nie wiem, czy trafiłem z tytułem tej notatki. Po prostu zadaję sobie pytanie, co ma większe znaczenie w tworzeniu czegokolwiek.
W ostatnim czasie zadano mi kilka tematów do opracowania w formie tekstów. Jeden udało mi się oddać w czasie. Zostały jeszcze dwa. Rozpocząłem pisanie jednego i drugiego, jednak jak na razie są w proszku. A termin minął w minioną środę. W zasadzie opóźnienie nie wiąże się z poważnymi konsekwencjami, bo to po prostu przysługa. Jednak pozostaje wstyd i zawiedzione nadzieje.
W związku z powyższym zastanawiam się, na czym bardziej się opierać, gdzie szukać inspiracji. Czy bardziej wena, czy po prostu uporządkowana, systematyczna praca. Na pierwszą czekam, drugiego się podjąłem i skończyło się częstym używaniem klawisza backspace. A teksty jak były w rozsypce, tak dalej takimi pozostają. Dodatkowo pojawiło się nowe pytanie: wena czy systematyczne dłubanie?

sobota, 12 marca 2011

Życie z pasją


Pamiętam jak mając kilkanaście lat, pewnie jak wielu innych w tym wieku, pisałem wiersze. Nic specjalnego, takie przelewanie uczuć na papier. A kiedy buzują hormony w okresie dojrzewania, to i różnych emocji nie brakuje. Stąd wena zawsze się znalazła. W jednym z wierszy napisałem mniej więcej takie słowa:

gdy dawałeś serce pełne pragnień
pamiętałeś o mnie
gdy dawałeś talenty do ich realizacji
zapomniałeś o mnie

Tak sobie myślę, że po wielu latach ten dziwny stan opisany przez tych kilkanaście słów powyżej, nie przestał we mnie funkcjonować. Mimo tego, że nie mam już naście, a nawet dzieścia lat. I to wkurza, oj jak bardzo. Nie wiem, czy to kryzys wieku średniego zaczął mnie ścigać i powoli dogania.
Zaczynam zastanawiać się, co szczególnego udało mi się osiągnąć, ile pragnień udało mi się zrealizować w moim życiu. Gdy próbuję uświadomić sobie, co aktualnie jest moim marzeniem, na którego spełnienie oczekuję z nadzieją i niecierpliwością, to odnajduję jakąś pustkę. Skąd to się bierze? I ten blog...publiczne obnażanie się. E tam, może nikt tego nie przeczyta, a ja pozostanę tylko z ryzykiem, że istnieje taka możliwość. I w końcu kolejne emocje pójdą w eter, a mi przejdzie na jakiś czas i zajmę się sprawami pożytecznymi ;)